Siedziałam kompletnie zdziwiona w pokoju hotelowym, zupełnie
nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć. Nawet parę razy uszczypnęłam się w
ramię żeby sprawdzić czy to nie jest sen. Właśnie zostałam zaadoptowana przez
Billa Kaulitza i siedzę w 6 gwiazdkowym Hotelu! Jakoś nigdy nie przepadałam za jego
muzyką, ale muszę przyznać, że styl to ma całkiem nie zły. Ktoś przerwał moje
przemyślania otwierając drzwi do pokoju:
- Przeszkadzam?- Dojrzałam w drzwiach punkt moich rozmyśleń
- Nie, skąd- Uśmiechnęłam się i zagarnęłam za ucho kosmyk
moich fioletowych włosów
- chciałabym ustalić na wstępie kilka zasad..-Tu spojrzał na
mnie z wyższością- Tylko dobrze słuchaj, bo dwa razy powtarzać nie będę, a więc
tak… po pierwsze masz nie wypowiadać się publicznie-Słucham? Czy ja się
przypadkiem nie przesłyszałam?!
- Po drugie masz mnie słuchać- Co on sobie do cholery
wyobraża?! - Ponieważ od teraz ja jestem twoim opiekunem i wszystkie prawa
należą się mnie- Też mi coś..- I to dwie główne zasady i jeszcze chciałem ci
uświadomić, że utrzymując cię będę wymagał też czegoś z twojej strony- I tu
wkradł się na jego twarz złośliwy uśmiech
- Ale ja nie mam pieniędzy- odparłam nieśmiało
- oczekuje czegoś innego
- Czego?- Przymrużyłam delikatnie oczy próbując wyczytać coś
z mimiki jego twarzy
- dowiesz się w najbliższym czasie i jeżeli będziesz przestrzegała
wymienionych wcześniej zasad, To niczego ci nie zabraknie i będzie ci się ze
mną żyło jak w raju- I już miał wyjść, gdy nagle się odwrócił- Za pięć minut
zejdź na stołówkę, zjemy obiad a ty przy okazji poznasz resztę ekipy- I wyszedł
Hmmm.. Dziwak z niego, uważa się za niewiadomo kogo. Pewnie
adoptując mnie chciał pokazać wszystkim, jakie to on ma dobre serce. Jakoś nie
zrobił na mnie dobrego wrażenia. Jak na razie jedyne, co mi się w nim podoba to
te długie czarne kudły... Będę musiała z czarnuchem porozmawiać i dowiedzieć się,
co nieco o nim, bo teraz jakby nie patrzeć stał się dla mnie takim trochę
ojcem? Nie wiem czy to dobre określenie. Między mną a nim jest tylko 3 lata
różnicy, więc „ojciec” raczej nie jest dobrym słowem w tym przypadku.
Wyszłam z pokoju z zamiarem udania się na stołówkę, gdzie
czekał już na mnie Bill. Gdy go tylko ujrzałam uśmiechnęłam się nieśmiało, ale
on nawet nie raczył obdarzyć mnie swoim spojrzeniem. No, bo gdzieżby taka ważna
gwiazdeczka jak on miał zwracać uwagę na kogoś tak nieważnego jak ja
- Gdzie jest reszta?- Zapytałam, na co on odwrócił się w moją
stronę patrząc odważnie prosto w moje oczy. Były bardzo wyraziste i przeszywające,
ale zarazem takie puste
- Zaraz powinien się pojawić mój bliźniak
- A reszta zespołu i ten twój menager?
- haha reszta zespołu? Ci idioci?! My nie jadamy razem... To
palanci, a nasz menager zamawia jedzenie do pokoju..-Spojrzałam się na niego
dziwnie. Byłam szczerze mówiąc bardzo, ale to bardzo zawiedziona jego słowami,
widać zespół Tokio Hotel, o którym aż huczy w mediach to wykreowane
gwiazdeczki, a czego mogłam się innego spodziewać. Szkoda, że ludzie z poza otoczenia
o tym nie wiedzą. Nagle dojrzałam dosyć wysokiego mężczyznę z zaplecionymi, czarnymi
warkoczykami na głowie, jego twarz była tak samo znudzona jak i Billa.
Uśmiechnęłam się lekko w jego kierunku wyciągając prawą dłoń na przywitanie
- Cześć jestem Sylwia a ty jak mniemam Tom- Przywitałam się
radośnie
- Cześć-odwzajemnił gest uśmiechając się- Czyli jesteś na tyle
zdesperowany i niewyżyty, że się do tego posunąłeś? Dobrze wiesz, co ja o tym
wszystkim sądzę i lepiej to odkręć zanim będzie za późno – Zwrócił się gniewnym
Tonem Tom do bliźniaka
-Nie wiem, o co ci chodzi, wszystko już było od dawna
załatwione, a po za tym Jost sam podsunął mi ten pomysł- Wzruszył czarny
-wiesz, że Just martwi się tylko o własną dupę i sprzedałby
wszystko i wszystkich dokoła byle było mu dobrze?
- Z tym akurat Jost
miał racje, dzięki niej nikt się nie pokapuje, że jest coś nie tak, a ja nadal
będę niewinnym chłopakiem z wielkim sercem- CO? O CO IM CHODZI?
-Bill, czy naprawdę to wszystko jest tego warte?
- Życie jest brutalne Tom, w życiu wszystko ma swoją cenę. Wystarczy,
że się trochę postara i będzie miała ze mną jak w raju- Bill z Tomem rozmawiali
jak by mnie tu w ogóle nie było, a ja zaczęłam się powoli gubić
- To trzeba było sobie zatrudnić dziwkę a nie się nad innymi
pastwić niewyżyty kretynie- wysyczał Warkocz, po czym wstał i wyszedł z jadalni
- COO?! Czy ja się przesłyszałam?- Dopiero po chwili
zorientowałam się, po co tutaj jestem..