niedziela, 24 marca 2013

ODCINEK 2



Siedziałam kompletnie zdziwiona w pokoju hotelowym, zupełnie nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć. Nawet parę razy uszczypnęłam się w ramię żeby sprawdzić czy to nie jest sen. Właśnie zostałam zaadoptowana przez Billa Kaulitza i siedzę w 6 gwiazdkowym Hotelu! Jakoś nigdy nie przepadałam za jego muzyką, ale muszę przyznać, że styl to ma całkiem nie zły. Ktoś przerwał moje przemyślania otwierając drzwi do pokoju:
- Przeszkadzam?- Dojrzałam w drzwiach punkt moich rozmyśleń
- Nie, skąd- Uśmiechnęłam się i zagarnęłam za ucho kosmyk moich fioletowych włosów
- chciałabym ustalić na wstępie kilka zasad..-Tu spojrzał na mnie z wyższością- Tylko dobrze słuchaj, bo dwa razy powtarzać nie będę, a więc tak… po pierwsze masz nie wypowiadać się publicznie-Słucham? Czy ja się przypadkiem nie przesłyszałam?!
- Po drugie masz mnie słuchać- Co on sobie do cholery wyobraża?! - Ponieważ od teraz ja jestem twoim opiekunem i wszystkie prawa należą się mnie- Też mi coś..- I to dwie główne zasady i jeszcze chciałem ci uświadomić, że utrzymując cię będę wymagał też czegoś z twojej strony- I tu wkradł się na jego twarz złośliwy uśmiech
- Ale ja nie mam pieniędzy- odparłam nieśmiało
- oczekuje czegoś innego 
- Czego?- Przymrużyłam delikatnie oczy próbując wyczytać coś z mimiki jego twarzy
- dowiesz się w najbliższym czasie i jeżeli będziesz przestrzegała wymienionych wcześniej zasad, To niczego ci nie zabraknie i będzie ci się ze mną żyło jak w raju- I już miał wyjść, gdy nagle się odwrócił- Za pięć minut zejdź na stołówkę, zjemy obiad a ty przy okazji poznasz resztę ekipy- I wyszedł
Hmmm.. Dziwak z niego, uważa się za niewiadomo kogo. Pewnie adoptując mnie chciał pokazać wszystkim, jakie to on ma dobre serce. Jakoś nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Jak na razie jedyne, co mi się w nim podoba to te długie czarne kudły... Będę musiała z czarnuchem porozmawiać i dowiedzieć się, co nieco o nim, bo teraz jakby nie patrzeć stał się dla mnie takim trochę ojcem? Nie wiem czy to dobre określenie. Między mną a nim jest tylko 3 lata różnicy, więc „ojciec” raczej nie jest dobrym słowem w tym przypadku.
Wyszłam z pokoju z zamiarem udania się na stołówkę, gdzie czekał już na mnie Bill. Gdy go tylko ujrzałam uśmiechnęłam się nieśmiało, ale on nawet nie raczył obdarzyć mnie swoim spojrzeniem. No, bo gdzieżby taka ważna gwiazdeczka jak on miał zwracać uwagę na kogoś tak nieważnego jak ja
- Gdzie jest reszta?- Zapytałam, na co on odwrócił się w moją stronę patrząc odważnie prosto w moje oczy. Były bardzo wyraziste i przeszywające, ale zarazem takie puste
- Zaraz powinien się pojawić mój bliźniak
- A reszta zespołu i ten twój menager?
- haha reszta zespołu? Ci idioci?! My nie jadamy razem... To palanci, a nasz menager zamawia jedzenie do pokoju..-Spojrzałam się na niego dziwnie. Byłam szczerze mówiąc bardzo, ale to bardzo zawiedziona jego słowami, widać zespół Tokio Hotel, o którym aż huczy w mediach to wykreowane gwiazdeczki, a czego mogłam się innego spodziewać. Szkoda, że ludzie z poza otoczenia o tym nie wiedzą. Nagle dojrzałam dosyć wysokiego mężczyznę z zaplecionymi, czarnymi warkoczykami na głowie, jego twarz była tak samo znudzona jak i Billa. Uśmiechnęłam się lekko w jego kierunku wyciągając prawą dłoń na przywitanie
- Cześć jestem Sylwia a ty jak mniemam Tom- Przywitałam się radośnie
- Cześć-odwzajemnił gest uśmiechając się- Czyli jesteś na tyle zdesperowany i niewyżyty, że się do tego posunąłeś? Dobrze wiesz, co ja o tym wszystkim sądzę i lepiej to odkręć zanim będzie za późno – Zwrócił się gniewnym Tonem Tom do bliźniaka
-Nie wiem, o co ci chodzi, wszystko już było od dawna załatwione, a po za tym Jost sam podsunął mi ten pomysł- Wzruszył czarny
-wiesz, że Just martwi się tylko o własną dupę i sprzedałby wszystko i wszystkich dokoła byle było mu dobrze?
 - Z tym akurat Jost miał racje, dzięki niej nikt się nie pokapuje, że jest coś nie tak, a ja nadal będę niewinnym chłopakiem z wielkim sercem- CO? O CO IM CHODZI?
-Bill, czy naprawdę to wszystko jest tego warte?
- Życie jest brutalne Tom, w życiu wszystko ma swoją cenę. Wystarczy, że się trochę postara i będzie miała ze mną jak w raju- Bill z Tomem rozmawiali jak by mnie tu w ogóle nie było, a ja zaczęłam się powoli gubić
- To trzeba było sobie zatrudnić dziwkę a nie się nad innymi pastwić niewyżyty kretynie- wysyczał Warkocz, po czym wstał i wyszedł z jadalni
- COO?! Czy ja się przesłyszałam?- Dopiero po chwili zorientowałam się, po co tutaj jestem..

poniedziałek, 11 lutego 2013

ODCINEK 1


Siema ludzie !
Oto 1 odcinek na moim drugim blogu ;D Mam nadzieje, że zachęci was do czytania następnych notek ;) A jak nie to sorry... Jakoś nie miałam pomysłu jak zacząć to opowiadanie ale obiecuje, że potem zrobi się bardzo ciekawie :D
**********************************


Jestem Sylwia i mam 17 lat. Mieszkam w domu dziecka odkąd moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Miało to miejsce rok temu. Pewnie zastanawiacie się, dlaczego nie przygarnął mnie ktoś z bliższego otoczenia jak na przykład ciocia czy dziadkowie.. Otóż, dlatego, że 7 lat temu wyprowadziliśmy się z Polski i zamieszkaliśmy w Niemczech. Kontakt z rodziną się urwał. Moi rodzice założyli własną firmę i trzepali na niej kasę. Niczego mi nie brakowało, mieszkałam w pięknym, dużym domu z basenem, wszyscy mi zazdrościli ciuchów i gadżetów, miałam po prostu wszystko. Po ukończeniu moich 18 urodzin dom miał należeć do mnie, lecz okazało się, że firma moich starszych była zadłużona na 1 000 000 zł i dom poszedł w cholerę. Dobrze, chociaż, że mogłam zabrać swoje wszystkie ciuchy a było ich wiele..
Kocham modę. W placówce obowiązywał zakaz malowania się i noszenia wyzywających stroi, ale ja, jako jedyna miałam do tego prawo, ponieważ pomagałam opiekować się młodszymi dzieciakami.
Teraz mieszkałam w małym białym pokoiku, w którym znajdowało się jednoosobowe łóżko, szafa, komódka oraz biurko. Nie było jakichś luksusów, ale jak na dom dziecka to nie było najgorzej.

 Obudziłam się o 9: 50 z uśmiechem na twarzy. Dzisiaj była sobota, co oznaczało, że mogłam cały dzień leniuchować. Zarzuciłam puchaty niebieski szlafrok na koszule nocną i podeszłam do komódki żeby wyciągnąć z niej bieliznę a z szafy, która znajdowała się obok czarne rurki oraz fioletową bluzkę

*Tymczasem w gabinecie Dyrektora*

-Witam- Młody chłopak, z kapturem na głowie oraz przyciemnianymi okularami wszedł go gabinetu, po czym usiadł na krześle a zaraz za nim dwóch ogromnych facetów w garniturach, którzy wyglądali dość groźnie. Widać było, że młody nie miał wstydu oraz nie traktował poważnie dyrektora, co pokazał wyciągając swoje długie nogi na biurko
-Dzień Dobry- przywitał się niepewnie dyrektor nie ukrywając swojego zdziwienia zachowaniem chłopaka
-Witam, przejdźmy od razu do rzeczy, mam na imię Bill Kaulitz, i zdecydowałem się zaadoptować jakąś młodą dziewczynę- powiedział poważnie i pstryknął palcami a jeden z dryblasów jak na komende podał dyrektorowi kartkę
Mężczyzna, siedzący biurkiem czytając wręczone mu pismo prawie nie upadł z wrażenia.
-I, co pan na moją propozycję?- spytał chłopak
-Ja nie wiem czy powinienem, ma pan przecież dopiero 20 lat i..
- Jeśli wystarczy panu taka ilość zer to proszę podpisać się na dole- przerwał młody- I niech się pan o nic nie martwi, mój menager się postara żeby nie było żadnych prolemów
 Zdumiony mężczyzna nie zastanawiając się długo chwycił za długopis i podpisał wskazane przez chłopaka miejsce.
-Teraz już nie ma odwrotu, ja wręczam panu pieniądze a pan bez żadnych formalności oddaje mi wskazaną przeze mnie dziewczynę- rzekł chłopak patrząc prosto w oczy dyrektora
-Dobrze, to, jakiej dziewczyny pan szuka?- Zapytał mężczyzna
-tak około 17 lat, ma wyróżniać się urodą i stylem, nie przebierając w słowach ma grzeszyć wyglądem, znajdzie się taka?
-Myślę, że tak ….